Problem wysokich stanów wód gruntowych w otulinie Puszczy Kampinoskiej

Aby opisać bulwersujący problem podtapiania budynków przez wody gruntowe w Kampinosie zimą i wiosną 2011 r. trzeba zacząć jak zwykle czyli od początku.

Na pewno wszyscy zdajemy sobie sprawę, że kiedy powstawało osadnictwo na terenach dzisiejszej Polski to większość obszarów była porośnięta lasami. Osadnicy przystosowywali sobie ziemię pod uprawę wycinając lasy. I czynili to w miejscach dostępnych. Opuszczali lasy bagniste i lasy porastające góry i pagórki. Stąd zachowały nam się tzw. pierwotne puszcze do których należy także nasz Kampinos. To że kilka lat temu wędrówki po nisko położonych fragmentach lasu były możliwe to kwestia deficytu opadów atmosferycznych na przestrzeni ostatnich 20-30 lat. Można to prześledzić tutaj:

https://www.naukowiec.org/tablice/geografia/opady-atmosferyczne-w-polsce-2011-rok-_802.html

W ciągu ostatnich lat ilość opadów w Polsce znacząco wzrosła, początek tych zjawisk to rok 1997 i kontynuacja w roku 2010. Składają się na to opady deszczu późną wiosną i latem oraz śnieżne zimy, które obserwujemy w ostatnich latach, a także i dziś kiedy to w ciągu 48 godzin spadło około 30 cm śniegu. Z premedytacją nie nazywam tego anomalią klimatyczną, bo coś takiego nie istnieje. Istnieje za to dynamika klimatu - i do tego musimy się przyzwyczaić i przygotować. To że w 2010 r. mieliśmy trzy powodzie w kraju, nie oznacza że w 2011 nie będzie ich pięć, a w XVII lub XVIII wieku nie było ich dziesięć, a woda stała na terenach zamieszkałych przez ówczesną ludność latami. Maksymalny zasięg powodzi w Polsce możemy prześledzić na tej mapie:

https://wody.isok.gov.pl/imap_kzgw/?gpmap=gpMZP

Wracając do przyczyn, dlaczego woda zalewa miejscowość Sadowa i okolice? Niestety początek III RP i upadek socjalizmu w Polsce zbiegł się ze znacznym zmniejszeniem opadów. Nie wiem czy pamiętacie początek lat 90tych kiedy lata były upalne i suche, a zimy lekkie i bez śniegu? Były takie zimy, że śnieg nie leżał dłużej niż miesiąc w ciągu roku, a było go może maksymalnie 10 cm. To wszystko złożyło się na znaczne obniżenie poziomu wód gruntowych, a także dało pretekst do zaniechania konserwacji sieci melioracyjnej. Nie przypadkowo łączę to z datą upadku PRL, bo wtedy też upadł "narodowy program melioracji", a prawo w tej kwestii przestało być przestrzegane oraz do głosu doszły organizacje ekologiczne, które ślepo negowały melioracje (np. sprawa osuszania łąk biebrzańskich w skutek czego, rolnicy nie byli już w stanie na nie wjeżdżać ciągnikami, czego skutkiem było wzrost traw i zarastanie, czego skutkiem było wyniesienie się dużej ilości gatunków ptaków w rejony wyższe koszone przez rolników). W czasie PRL działały aktywnie urzędy władne w zakresie melioracji i tzw. spółki wodne, które nakładały na rolników opłaty w zamian za co dbały o realną melioracje pól i łąk oraz o wszystkie urządzenia hydrotechniczne co w naturalny sposób pozwalało na uprawę. Po upadku systemu rolnicy zaprzestali opłat co po kilkunastu latach bez konserwacji doprowadziło do "zapchania" się całego systemu melioracji w Polsce (czemu oczywiście przyklasnęli i leśnicy i ekolodzy). W ubiegłym roku dużo pracowałem w rejonie Biebrzy i Narwi z kolegą, który pracował w tym samym rejonie 30 lat temu. Z jego relacji wynikało, że w rejony rozlewisk tych rzek, w które teraz nie udało nam się wejść ani tym bardziej wjechać, oni 30lat temu spacerowali bez problemów. Rozlewiska Biebrzy możecie zobaczyć na moim filmie, gdzie widać jak poruszamy się całkiem nową i utwardzoną żwirem drogą, która jeszcze kilka lat temu działała a teraz wygląda tak jak wygląda:

www.youtube.com/watch?v=bSaF5IzjLdk

No i dochodzimy do końca pierwszej dekady XXI wieku i zwiększonej ilości opadów atmosferycznych, które nie dość że powodują okresowe powodzie i podtopienia to pociągają za sobą już znacznie bardziej ciągłe w czasie podniesienie pierwszego poziomu wód gruntowych. Wysoki stan wody gruntowej wraz z zamrozem ziemi i szybkim topnieniem śniegu powoduje podtopienia w Sadowej. Natura odbiera to co należało do niej od zawsze. Tereny bagienne znowu wracają do normalności. Nie roztrząsam teraz czy to katastrofa czy klęska, bo to jest zupełnie normalne zjawisko tyle, że ludzie którzy mają żyć na tej ziemi nie zdołali się na te zjawiska przygotować.

Co zatem zrobić? Oczywiście zmeliorować teren. I nie jest prawdą, że nie ma gdzie zrzucić nadmiaru wody, bo zawsze jest to możliwe, a jest to jedynie kwestią funduszy które na to przeznaczymy.

Do kogo się zwrócić o pomoc? To proste, do organu administracji państwowej, który wydał pozwolenie na budowę. Urzędnik zrobił to na mocy albo Miejscowego Planu Zagospodarowanie Przestrzennego albo na mocy warunków zabudowy, które wydał między innymi w celu zabezpieczenia Państwa nieruchomości przed wszelkimi możliwymi katastrofami jak np. nasze podtopienia czy powodzie, a w rejonach górzystych np. osuwiska czy ewentualne zagrożenia wynikające z zanieczyszczeń gruntu czy wody (np. w rejonie składowania odpadów niebezpiecznych). I jeżeli urzędnik dał Państwu zgodę na posadowienie obiektu mieszkalnego na terenie, które się do tego nie nadaje to jest to wyłącznie jego wina. Oczywiście można samodzielnie upewnić się czy teren nadaje się pod inwestycję zatrudniając geologa, który po odwierceniu kilku otworów i analizie sytuacji gruntowo - wodnej dałby gotową receptę na bezpieczne budowanie na wymarzonej działce. I nie kosztuje to znowu wiele biorąc pod uwagę koszt inwestycji jaką jest dom. Może zaskoczę niektórych, ale istnieją gminy, które przewidują takie sytuacje jak w Sadowej i w MPZP zapisują przepis, który nakazuje do wniosku o pozwolenie na budowę dołączać opinię geologa - taką gminą w naszej okolicy jest np. Pomiechówek lub Góra Kalwaria. Taki zapis niejako zdejmuje odpowiedzialność z urzędnika.

Z własnych doświadczeń wiem, że niestety coraz mniej działek w okolicy Warszawy jest pozbawiona "wad". Trzeba pamiętać, że miejsca dogodne do budowy zostały już dawno zajęte, a te które pozostały są albo drogie albo z uchybieniami typu wysoki stan wód gruntowych lub grunty słabonośne (np. torfy) w podłożu.

Kompleksowe badania geotechniczne, geologiczne, geofizyczne, hydrogeologiczne i środowiskowe.